+10
NasiGoreng.pl 3 lutego 2015 20:37

to zdjęcie lubimy szczególnie, bo z takim landszafcikiem za oknem zaczynaliśmy i z dokładnie takim kończyliśmy całą podróż…

No i koniec! Po wspaniałym roku w podróży po Azji i Australii wróciliśmy na ojczyzny łono, do kraju tego, gdzie kruszynę chleba… Do pięknej naszej Polski całej, w której nasz naród jak lawa… itd. Za nami suto zastawione bożonarodzeniowe stoły, przepełnione miłością homilie biskupów o dżender i destruktywnej „kulturze singli”. Przypomnieliśmy sobie sympatyczne twarze polskich polityków, oglądaliśmy kłótnie a to lekarzy o kapitacyjne 11,50zł, a to górników zagrożonych głodem i skrajną nędzą kilka dni przed wypłatą czternastki. Przeżyliśmy tłok w centrach handlowych, przeżyliśmy pierwsze tygodnie w, nie bójmy się tego słowa, pracy.

Na szczęście temu powolnemu osiadaniu w koleinach ustabilizowanego życia towarzyszą niekończące się (bo tanie!) butelki prosecco z dyskontów sączone przed ekranem telewizora, na którym nieśmiertelny Tadzik Sznuk od 20 już lat przepytuje Jednego z Dziesięciu.

To przez tę mieszaninę bąbelków, Tadzia Sznuka, wspomnień z podróży, emocji związanych z powrotem do kraju (gdzie płonie wrzos i głóg, gdzie piach mazowieckich dróg, wierzby pośród pól itd.) oraz przez utrzymywanie kontaktu z poznanymi w podróży ludźmi czasem… gubimy się. Czy my jeszcze bardziej tam, czy już tu? Chwile zagubienia trwają jednak krótko, brutalna rzeczywistość złośliwie komunikuje nam „tu!”. Nasze umysły próbują z tym walczyć, uciekają w myślenie o minionych chwilach, ale przegrywają z kretesem. Z rzeczywistością nie wygrają.

Jeśli jesteś w podobnej sytuacji jak my – nie łudź się. Oto 30 oznak, po których poznasz, że nie jesteś już w podróży:

1. Wiesz, gdzie będziesz spać dziś, jutro, pojutrze, za dwa tygodnie i za pół roku. Będzie to to samo miejsce.

2. Nie zastanawiasz się już jak smakują bigos, chrzan, ogórki kiszone i makowiec. Jedno z nich, a pewnie wszystkie naraz właśnie ci się odbiły.

3. Nie pamiętasz już jak smakuje curry, pho i pad thai. I nawet jeśli spróbujesz sobie przypomnieć, odwiedzając restauracje z orientalną kuchnią, to wychodzisz z nich z poczuciem porażki.

4. Na ulicach nie ma straganów z jedzeniem, a osiedlowy bazarek to marna pociecha.

5. Dostęp do prądu jest oczywistością. W galeriach handlowych nie szukasz gniazdek. Twoje sprzęty są zawsze naładowane.

6. Kierowcy przestrzegają zasad ruchu drogowego, tylko że… teraz to ty sam(a) ich nie przestrzegasz. Wchodzisz na pasy na czerwonym, przechodzisz przez środek autostrady zatrzymując się co najwyżej pomiędzy sznurem mijających cię z każdej strony aut. Bo na ulicach Teheranu, Bangkoku i Delhi nauczyłeś/aś się trochę innych zasad. Tylko kierowcy już nie ci sami. Zamiast po ludzku nie przejmować się, traktują każde twoje złamanie przepisów jak zamach stanu. Dziwny kraj…

7. Nie targujesz się w sklepach. W ogóle ich unikasz. Bo tu nie wolno z koszykiem takim, tam nie wolno z innym, za wolno ładujesz zakupy do siaty, nie – pani nie może pomóc pakować, nie masz końcóweczki, chcesz grosika reszty, chcesz zapłacić kartą, nie chcesz zapłacić kartą, pani już nabiła. Nie masz cierpliwości. Do ciebie też nie mają cierpliwości…

8. Stopy swędzą cię od skarpetek i zakrytych butów. Buty się brudzą od błota, trzeba je pastować i nie można w nich wejść pod prysznic. To nie japonki.

9. Już się nie pocisz, teraz zamarzasz…

10. Szary to nowy niebieski, przynajmniej gdy patrzysz w niebo przez ostatnie 4 tygodnie. Naliczyłeś/aś 3 słoneczne dni. Ale i tak się nimi nie cieszysz, bo siedzisz w pracy

11. Pranie robisz kiedy chcesz, a nie kiedy znajdziesz punkt laundry i uzbierasz siatę brudów. To akurat jest wygodne. Zaczynasz zwracać uwagę na plamy na swoich ubraniach, czasem nawet bierzesz się za prasowanie.

12. Znowu uważasz, że krótkie spodnie z doczepianymi długimi nogawkami to obciach. Nagle zaczyna też ci przeszkadzać, że dolne doczepki są ciemniejsze niż górna część, bo były rzadziej prane.

13. Portfel przestajesz nosić na sznureczku przytroczonym do szlufki w spodniach. Zamiast pliczku banknotów wystaje z niego pliczek paragonów.

14. W bankomacie niespecjalnie przejmujesz się zasłanianiem pinu. W ogóle nie przejmujesz się bezpieczeństwem bankowości internetowej.

15. Dzwonisz i wysyłasz smsy z komórki, nie ze skajpa. Zapomniałeś/aś loginu do skajpa.

16. Nie przeliczasz cen na dolary i nie przejmujesz się jego kursem. Teraz jak słychać coś o kursach walutowych, to najwyżej ze strony frankowiczów.

17. Pieniądze trzymasz w banku, a nie poukrywane w skarpetkach, szczoteczkach do zębów i sekretnych kieszonkach.

18. Nie jesteś już opalony/a. Twoja skóra jest niezdrowo słowiańska.

19. Tyjesz

20. Mówisz do ludzi, a oni cię rozumieją. Rozumiesz ich odpowiedzi… niestety. Bo większość ludzi jest skrajnie niemiła. Polacy nienawidzą siebie nawzajem.

21. Nadal masz nierozpakowane pudła, ale niczego ci nie brakuje.

22. Restauracje są piekielnie drogie. A te „wietnamskie” i „tajskie” piekielnie niesmaczne i cały czas piekielnie drogie.

23. Generalnie uświadamiasz sobie, że Polska jest piekielnie droga.

24. Masz obowiązki.

25. Wstajesz, gdy dzwoni budzik, a nie gdy się wyśpisz.

26. Wiesz jaki jest dzień tygodnia.

27. Jesteś przeziębiony/a

28. Pani w kiosku na Ciebie warczy, pani w sklepie na Ciebie warczy, pan z koszykiem w supermarkecie na Ciebie warczy, ludzie w autobusie też warczą. Sam/a zaczynasz warczeć na innych.

29. Rozważasz emigrację na stałe, albo przynajmniej planujesz kolejny rok w podróży…

30. Rzadziej piszesz na swoim blogu. Ale obiecujesz sobie, że go nie będziesz zaniedbywać.

Mówią, że pierwszy kwartał po powrocie to wychodzenie z depresji. Zdecydowanie nadal w niej tkwimy. Więc póki co czekamy na wiosnę, bo Irka Santor chce nam wmówić, że tak naprawdę zza siedmiu gór i rzek wróciliśmy tylko po to, by słuchać znów jak wiosną śpiewa las… ;) Niech jej będzie. Trzeba dać Polandii jeszcze jedną szansę…

***

Dziękujemy wszystkim, którzy podróżowali lub „podróżowali” z nami przez ten rok (moja babcia na przykład ma całą trasę tej podróży zaznaczoną na wielkiej mapie na ścianie i lepiej ode mnie wie gdzie i kiedy byłem, co mi się podobało, a co nie i gdzie bym najchętniej wrócił) ;) Nie poddajemy się. Deprecha deprechą, a głowy cały czas pełne pomysłów i marzeń.

A póki co zapraszamy na http://nasigoreng.pl gdzie znajdziecie zdjecia z naszych ulubionych momentów z całej podróży i przeczytacie relacje z naszych wojaży od Turcji po Australię.

Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

grzegorz40 3 lutego 2015 20:55 Odpowiedz
Dobre :-)
bluev 8 lutego 2015 21:53 Odpowiedz
Prawdziwe, powrót i przyzwyczajanie się do codziennościi to zawsze smutek:(
chaleanthite 8 lutego 2015 22:42 Odpowiedz
To takie prawdziwe-niestety...Jeszcze dodalabym zazdrosc i probe deprecjacji znaczenia Twoich podrozy i radosci z nich plynacej. Ja po ostatniej wyprawie sie dowiedzialam w pracy, ze: "Łeee, tam przeciez nic nie ma..!", "To cud, ze Cie na organy nie rozkroili...Nie balas sie az tak ryzykowac wlasnym zyciem!?" oraz "Phi, tylko tydzien bylas, nie oplaca sie nigdzie na tydzien lecie"...Az czasem rece opadaja. I choc mieszkam za granica to kocham Polske i nasz Narod, ale kurde-czemu takich hasel nie slysze od innych nacji..? Nikogo nie zalewa zolc na widok mojego szczescia tak, jak rodakow. ...Relacje z podrozy przeczytalam wszystkie i gratuluje tak cudnej wyprawy!!! Oby wiecej takich! ;) Pozdrawiam serdecznie.
wasmir 9 lutego 2015 17:25 Odpowiedz
chaleanthiteTo takie prawdziwe-niestety...Jeszcze ...
To chyba nie jest tylko polska specyfika,tak jest wszedzie.Ludzi nalezy dzielic nie wedlug narodowosci lecz wedlug stosunku do podrozy a tu rozklad populacji jest zblizony w kazdej nacji(europejskiej oczywiscie).Pisze to z wlasnego emigranckiego doswiadczenia,a zyje poza Polska juz pol zycia .To sporo ,bo jako dziecko ogladalem ladowanie na ksiezycu...
chaleanthite 10 lutego 2015 22:03 Odpowiedz
Wasmir-tak nie jest niestety wszedzie :( Pracuje i pracowalam z wieloma nacjami- Irlandczykami, Brytyjczykami, Litwinami, Lotyszami, Rosjanami, Australijczykami, Francuzami, Hiszpanami (moglabym wymieniac w nieskonczonosc) i nigdy zadna z tych osob nie rzucila jakiejs kasliwej uwagi na temat moich podrozy. Ja rozumiem, ze nie kazdy lubi podrozowac, ale jesli nie ma sie nic do powiedzenia w danym temacie to moim zdaniem nie powinno sie zlosliwie komentowac byleby tylko swoje 3 grosze wtracic. Niestety moi rodacy sa tego mistrzami, od innych nacji glupich uwag jakos nie slysze...I nie mysl sobie, ze ja hejtuje nasz narod-po prostu taka jest moja smutna obserwacja. Nie mowie, ze wszyscy Polacy sa tacy, ale najgorsi sa wlasnie Ci, ktorzy nigdy w zyciu nigdzie nie byli (a maja kase zeby jechac) i z zazdrosci to by oczy wydrapali...Wielu z moich znajomych zaobserwowalo takie same zachowania wzgledem nich wlasnie ze strony rodakow-nigdy innych nacji.
kia_80 11 lutego 2015 15:27 Odpowiedz
Dobre ;);))) Jeszcze dodam od siebie - stany lękowe pt." a co będzie, jeśli nie będę mogła jechać!!! tylko będę musiała zostać tu (w domu) .... "
jollka 14 lutego 2015 16:32 Odpowiedz
Czytuję Wasz blog z przyjemnością, bo i pióro lekkie, zabawne, i dużo ciekawostek. Nie wyobrażam sobie powrotu do tej szarej Polski i zimnych, zawistnych ludzi po roku podróży. Mam problem z powrotem po 3 tygodniach i już zaczynam kombinować, gdzie by tu.... Trzymajcie się ludziska, często oglądajcie zdjęcia i planujcie następna podróż !!!